Trójka przyjaciół stała przez moment w ciszy. Wszyscy troje opierali się
o zamknięte drzwi. Żaden z nich nie wiedział, dlaczego to robią. Być może bali
się „małych kotków w piwnicy”, pomimo że nikt i nic nie powinno im zagrażać, a
może to z szoku po tej niecodziennej propozycji. Nie mogli otrząsnąć się na tyle, by
zrobić inny ruch. Stali przerażeni i wpatrywali się w przyjaciół.
- To co zrobimy? - zapytał Olek, przerywając ciszę.
Chłopak był
wystraszony, ale nie na tyle, aby nie zapytać o dalszy plan działania. Sam
niestety nie potrafił w tym momencie nic wymyśleć.
- Może poczekamy na rodziców Piotrka? - zaproponował Igor.
Był to dobry
pomysł z jednym wyjątkiem, który rujnował cały plan. Zauważył to Piotrek.
- Dobry plan, ale rodzice wrócą o 15-tej, a jest dopiero 11-ta.
- To psuje cały plan, musimy wymyśleć coś innego - powiedział zawiedziony Olek.
Przyjaciele
stali dłuższą chwilę, zastanawiając się lub udając, że zastanawiają się nad
nowym pomysłem. W końcu ciszę przerwał Igor.
- Mam plan! - wykrzyknął Igor z dumą w głosie.
- Jaki?! - zapytali jednocześnie Olek i Piotrek.
- Ostatnio byliśmy w Biedronce, to może teraz pójdźmy do Lidla?
- Naprawdę kreatywne, Igor - powiedział sarkastycznie Olek.
- Tak, nikt na to nie wpadł. Na pewno nie myśleliśmy nad czymś, co
polegałoby na zmianie sklepów. NA PEWNO - podsumował Piotrek.
Piotrek i Olek zaczęli klaskać, lecz zdali sobie sprawę, że to jedyny
pomysł i niestety będą musieli się na niego zgodzić. Nikomu nie chciało się
myśleć, aby wpaść na coś sensowniejszego. Niechętnie przyznali rację Igorowi.
Całą trójka udała się z domu Piotrka w stronę Lidla. Mieli szczęście. Dom
Piotrka był w niewielkiej odległości od sklepu. Po około 10 minutach byli u
celu. Zatrzymali się na parkingu przed marketem.
- Tak w ogóle, to co tu będziemy robić i po co tak właściwie tu
przyszliśmy? -zapytał Olek.
- Po pierwsze nie wiem, co będziemy robić, a po drugie przyszliśmy tutaj,
bo i tak nie mieliśmy innego planu. Był to nasz jedyny pomysł -powiedział
Piotrek.
- Ej, patrz! -krzyknął Igor, palcem pokazując Wróżbitkę.
Zanim reszta
cokolwiek zdołała powiedzieć, Igor biegł już w jej stronę. Olek i Piotrek
powoli do niego doszli. Wiedzieli, że trzeba go pilnować, bo czasami zachowuje
się jak niesforny trzylatek, który najpierw robi, a dopiero później myśli.
Jednak nikt w szkole i w domu o tym nie wiedział, bo umiał się pilnować. Tylko
przy przyjaciołach się zdradzał. Po chwili chłopcy stali obok siebie.
- Cześć. Chcecie, abym powróżyła wam z ręki? Jestem Krasnalica Ogrodowa
Cyganica, w skrócie cygańska wróżbitka - powiedziała Ona.
- No, może, a kto to? -zapytał Olek, pokazując dziewczynę stojącą obok
kobiety.
- A, ona. To moja koleżanka. Razem patrzymy, ilu ludzi jest
zainteresowanych wróżbą - odpowiedziała Cyganica.
- Serio?!jest to wam potrzebne?- zapytał \Piotrek
- W sumie to nie, chociaż teoretycznie tak - plątała się w odpowiedzi
koleżanka wróżbitki.
- Nie czy tak, nieważne. Chcecie tą wróżbę? -szybko zareagowała
Krasnalica.
Na tyle szybko, aby trójka przyjaciół nie zdążyła zadać kolejnego
pytania.
- Tak - powiedział stanowczo Igor.
- To zapłać 2 złote i podaj rękę - powiedziała bez zastanowienia
Cyganica.
Igor posłusznie podał jej 2 złote oraz rękę. Wróżbitka zaczęła jakieś
rytuały. W skrócie były to jakieś wierszo-modły. Reszta magii polegała na
staniu w kapturach i mówieniu czegoś bliżej niezrozumiałego dla chłopców.
Jedynie co zapamiętali z jej słów to „Spiderus” i „Ryszard”.
- Ok. mam wyniki - powiedziała po krótkiej chwili Krasnalica Ogrodowa
Cyganica.
- Jakie? - dopytywał się Igor.
- Strzeż się mafii Ryszarda ze Spiderusem - wyszeptała złowrogo
wróżbitka. Wszyscy zamarli i stali w ciszy.
- He! He! He, pewnie błąd w cygańskiej magii – nerwowo powiedziała
koleżanka i zaczęła się dziwnie śmiać. Nagle odeszła na pewna odległość.
Krasnalica Ogrodowa Cyganica pożegnała się pospiesznie i dołączyła do
koleżanki.
- To było jakieś dziwne - stwierdził po chwili Olek.
- Prawda. Ale pamiętaj, że to tylko wróżba za 2 złote - powiedział
Piotrek.
- Sama wróżba, to nic, ale co z ta cygańską magią?- zapytał trochę
przestraszony Igor.
Piotr wątpił w działanie tego rodzaju magii. Zaczął się
zastanawiać nad czymś ważniejszym w tej chwili. Co teraz zrobią i gdzie pójdą.
Chłopak nie miał ochoty iść do domu, ale nie miał pomysłu.
- Gdzie teraz pójdziemy. Szczerze, to nic nie mamy do kupienia w Lidlu,
a takie stanie na parkingu jest nudne - skwitowała Piotrek.
- Możemy iść do parku. Zastanowimy się nad sensem tej dziwnej
wróżby - odpowiedział szybko Igor.
Piotrek jednak nie wierzył, że wróżba może
mieć jakikolwiek sens, podobnie jak cygańska magia, ale spodobał mu się pomysł
pójścia do parku. Zgodził się od razu. Po krótkim namyśle Olek też się zgodził. I tak trójka przyjaciół powędrowała w stronę najbliższego parku. Po kilku
minutach chłopcy dotarli przed wejście. Gdy je przekroczyli,
ujrzeli jak zwykle kilka rzędów ławek, krzewy, drzewa, ścieżkę. Było jednak coś
jeszcze. Na jednej z pierwszych ławek nie siedziały jak zwykle panie Edzia z
Jolą zajęte dyskusją. Siedział tam ktoś inny. Nie byłoby w tym nic takiego
dziwnego, gdyby nie to, że te osoby wydawały się Piotrkowi znajome. Przez moment wydało mu się że to Krasnalica i jej koleżanka. Były łudząco podobne.
Jedyna różnica to inne płaszcze. Zanim zdążył pomyśleć, jedna z tych dziwnych
osób podeszła do nich.
- Cześć. Wiem o waszej wróżbie. Chcecie poznać jej szczegółową
treść? - zapytała się osoba w płaszczu.
Piotrek chciał się chwilę zastanowić,
ale Igor się odezwała pierwszy.
- Tak - powiedział bez najmniejszego zastanowienia.
Osoba w kapturze i
płaszczu szybko wyciągnęła trzy zdjęcia i podał po jednym każdemu z trójki
przyjaciół. Piotrek spojrzał na zdjęcie. Był na nim biały pająk z czarnymi
ramionami i czerwonymi ustami.
- Oto Spiderus z wróżby. Chyba był w jakieś bajce, czy czymś takim, ale
to nie jest ważne - powiedziała nieznajoma.
Piotrka jednak bardziej niż
Spiderus ciekawiła tożsamość osoby w kapturze i płaszczu. Już chciał zadać to
pytanie, lecz poczuł środki nasenne, a potem worek na głowie. Dalej nic nie
pamiętał. Obudził się dopiero w jakimś nieznanym mu pomieszczeniu. Jedyną
rzeczą, z której się ucieszył to to, że byli tam z nim Igor i Olek. Znajdowali
się koło wielkiej rzeźby białego pająka, którym był rzekomo Spiderus ze
zdjęcia. Wokół rzeźby stało mnóstwo osób w kapturkach. Wszystkie te osoby
oprócz kapturków charakteryzowało to, że wszyscy T-poseowali, ale jedna postać
się wyróżniała. Była to osoba w płaszczu, ta, która pokazywała im zdjęcia w parku.
Teraz miała ściągnięty kaptur i było widać, że jest dziewczyną. Wyróżniała się
tym, że trzymała młodego
szaro-kremowego ciemno pręgowanego Kocurka z bursztynowymi oczami, czarną
końcówką ogona, bursztynowymi oczami i rudym nosem, jasnokremowym (ale nadal
pręgowanym) brzuchem, bielszą szyją (ale bez krawacika), rudymi policzkami oraz
chudą i zwinną sylwetką, ciemnymi poduszkami łap, jedną pręgą zaczynającą się
na pyszczku, a kończącą przy ogonie, bielutkimi zębami i czerwono-rudo-ciemnym
noskiem i różowym języczkiem.
- Jak widzicie, złapaliśmy jakieś randomowe pięćset plusy. Szybko zróbmy
coś z nimi, bo Ryszard się niecierpliwi - powiedziała dziewczyna, trzymając
kocurka. Kocurek cicho miauczał i burczał, machając łapką i ogonkiem. Piotrek
domyślił się, że to on jest tym niecierpliwym Ryszardem.
To się pokomplikowało 😁 A Ryszard coraz bardziej niespokojny... 😼
OdpowiedzUsuńMega!Duża wyobraźnia🐈Super!!!
OdpowiedzUsuńMega!Super historia 🐈Niezła wyobraźnia☺
OdpowiedzUsuńUśmiałam się do łez
OdpowiedzUsuń