czwartek, 5 marca 2020

Rozdział IX (Dominika Brońska)


     Zapadła cisza, głucha i długa cisza. Słychać tylko przyspieszone oddechy  i walące serca. Chłopcy rozejrzeli się po pomieszczeniu. Wszędzie ustawione były figurki kotów, na ścianach obrazy kotów, podłoga pokryta była czerwonym dywanem,  na nim porozstawiane były różne kocie zabawki. Największy posąg przedstawiał wielkiego kota z koroną na głowie. Igor stał cały spięty i  nieruchomy, na jego twarzy pojawiły się czerwone wypieki. Piotrek nie spuszczał oczu z dziewczyny i kota. Swoją drogą, tajemnicza dziewczyna była bardzo piękna, miała zielone oczy i czarne, długie włosy związane w warkocz, miała w sobie coś magicznego.
- Co się dzieje? - Olek wydobył z siebie słowa przez zaciśnięte zęby. Tylko na tyle się odważył.
- Cisza!- wykrzyknęła dziewczyna
- Znajdujecie się w „kociej świątyni”. Od teraz Ryszard będzie waszym panem. Co tak stoisz jak słup soli?- warknęła piękność w kapturze w stronę Igora.
- Ja, ja, ja…. się boję kotów, na dodatek mam na nie uczulenie - odpowiedział Igor przez łzy.
- Hahahaha – roześmiała się dziewczyna, a jej śmiech rozniósł się po całym pomieszczeniu.
Był groźny, a zarazem słuchać w nim było muzykę. 
- Czego od nas chcesz, wiedźmo?! - z całych sił wrzasnął Piotrek. Tak naprawdę porywaczka nie wyglądała jak wiedźma, ale Piotrek nie chciał, aby zorientowała się,  że się jej boi.
- Milczeć! Od teraz będziecie usługiwać Ryszardowi. Każdy z was będzie dbał, aby koci król był zawsze najedzony i zadowolony.
- O nie, chcę się stąd wydostać, zrobimy wszystko, co chcecie, tylko błagam, wypuście nas stąd - wyszeptał Igor.
- Nie możecie nas tutaj trzymać, nasi rodzice już nas szukają -  wtórował mu Olek.
- I wtedy dopiero popamiętacie -  wykrzyknął Piotrek.
- No proszę, proszę…. – było słychać  słowa podobne do mruczenia.
- Co to? Kto to? Co się dzieje? - zgodnie wykrzyknęli chłopcy i złapali się za ręce.
- To ja, wasz koci król Ryszard.
     Zwierzę podeszło do chłopców, zaczęło ich wąchać i ocierać o  ich nogi.
- Mimo, że trzęsiecie się jak galareta, wyczuwam, że macie w sobie dużo odwagi – mówiąc to, kot wskoczył na ramiona chłopców… odwaga, czyste serca i prawdziwa przyjaźń - wymruczał.
Dziewczynie zabłysnęły oczy:
- Ryszardzie, chyba nie myślisz o tym, co ja?- wyszeptała
- Moja wierna, kochana Anastazjo. Jesteś najcudowniejszą istotą jaką znam. Jednak twoje serce stało się twarde jak kamień i do dzisiejszego dnia nie udało się tobie odnaleźć magicznego kamienia, który pozwoli nam w końcu wrócić na naszą Planetę.
       Na twarzy Anastazji pojawiły się wypieki, które mogły być oznaką złości, ale tak naprawdę okazywały także nadzieję. „Cudowna Anastazja” - pomyślał Piotrek. Dziewczyna uklęknęła na podłogę i mocno przytuliła się do Ryszarda, a ten wyszeptał jej coś na ucho. Niestety chłopcy nie usłyszeli jego słów. Po chwili Anastazja i kot zwrócili się przodem do przyjaciół. Opowiedzieli o wspaniałym życiu na planecie Nidavenir, gdzie panowała miłość, dobro, ludzie wzajemnie sobie pomagali, odbywały się huczne imprezy pełne tańców i śpiewów. Jednak pewnego dnia mężczyzna o imieniu  Jok rzucił urok na władcę Ryszarda i zamienił go w kota. Nie wiadomo, co było powodem jego zachowania, wszyscy mieszkańcy starali się być dla niego mili. Ryszard i Anastazja byli władcami Nidavenir, szczęśliwie w sobie zakochani. A teraz zostali odesłani przez Joka na Ziemię. Urok może zmienić tylko zielony kamień ukryty w miejscu, gdzie wzrok nie sięga, uszy nie słyszą, a tylko przyjaźń, odwaga, dobre serce są w stanie go dostrzec.
      Przyjaciele spędzili w kocim królestwie jeszcze dużo czasu, poznali wszelkie wskazówki, patrzyli na rozrysowane mapy, zagadki i rebusy.  Dowiedzieli się, że o wystrój świątyni zadbał podstępny Joko, tak , aby Ryszard i Anastazja od wschodu do zachodu Słońca musieli cierpieć, przyglądając się kotom. Anastazja okazała się bardzo miłą dziewczyną, Ryszard mądrym mężczyzną pod postacią kota. Co ciekawe, Igor wyleczył się z alergii i  strachu przez czworonogiem. Chłopcy zgodnie postanowili, że pomogą w odnalezieniu kamienia. Ruszyli zatem….

1 komentarz: