piątek, 20 marca 2020

Rozdział XII (Oliwier Flieger)

       Nagle wiedźma zaczęła się rozmazywać, a dobudzająca mnie babcia wołała:
- Piotruś, wstań do szkoły!
     A jak to bywa na początku tygodnia, kołdra okazała się bardzo ciężka i nie chciała mnie wypuścić. Dopiero wizje przygotowanego ciepłego kakao zmotywowała mnie do wstania. Usiadłem na łóżku, spojrzałem na zegarek. Nagle jakby mnie ktoś nakręcił, uszykowałem się w takim tempie, że prędkością światła to przy tym barszcz. W drodze do szkoły poduczyłem się do sprawdzianu z matmy. Sprawdzian w poniedziałek od rana...to powinno być karane. Ale nic, matma to dla mnie pryszcz. Dojechaliśmy.
    Znowu pięć dni rannego wstawania, robienia notatek, a potem jeszcze kilka godzin odrabiania zadań domowych. Damy radę, byle do piątku. Sprawdzian szybko zleciał. Chwila oddechu, a potem przyroda.
     Pani od przyrody, uosobienie spokoju i dobroci. Niezbyt zrozumiałem, o czym mówi, ale mniejsza o to, ma w glosie coś takieg,o że człowiek mógłby słuchać bez końca, nawet o głupich drzewkach i zwierzątkach. O zadaniu domowym już nie słyszałem, bo myślałem tylko o grze, którą mi rodzice obiecali.
    Znowu przerwa, a potem historia. Nagle olśnienie, nie mam zadania domowego, które miało być szansą na poprawę oceny końcowej. Klapnąłem dłonią w czoło aż się echo poniosło. Jedyna nadzieja w tym, że zapomni.
     Historyk, całkowity postrach szkoły, po sprawdzeniu obecności wymówił te znienawidzone słowa:
- No to sprawdzimy pracę domową.
Kątem oka dostrzegłem, że jego palec wędruje niebezpiecznie blisko mojego nr dziennika. Zamknąłem oczy: "Tylko nie ja, tylko nie ja".
     O nie, wymówił moje imię. Zamarłem. Serce podeszło mi do gardła i tak się pchało, jakby chciało wyjść ustami. Zebrałem się w sobie i wstałem. Nogi trzęsły się jak galareta, czułem spływający po plecach pot. No nic, trzeba iść -lewa, prawa, lewa, prawa. Patrzę na nauczyciela, a on na mnie.
- Piotrze, proszę, przeczytaj nam zadanie domowe - dociera do mnie jego polecenie.
   Już po mnie. Chciałem się przyznać, że nie mam, a tu nagle ni stąd ni zowąd dzwonek alarmowy.

2 komentarze:

  1. Hmm, Piotrek jest, a co się stało z Igorem i Olkiem? O Anastazji i Ryszardzie nie wspominając? 🤔🤔🤔

    OdpowiedzUsuń
  2. A co z Panem Ryszardem i Anastazją i pominiętym Spiderusikiem?

    OdpowiedzUsuń