sobota, 14 marca 2020

Rozdział X (Wiktoria Michalak)


       Szli ciemnym korytarzem. Za nimi podążała Anastazja. Dziewczyna zaprowadziła ich do pokoju
- To jest  wasz pokój. -powiedziała i poszła. Chłopcy się rozejrzeli. Było tam tylko małe okno, łóżko nakryte prześcieradłem i kilka kartonów.
- Strasznie się boję - wyszeptał Igor.
- Nie tylko ty się boisz, ale musimy teraz wymyślić jakiś plan - oznajmił Piotr.
Nagle weszła Anastazja.
- No chłopacy, czas na kąpiel, Ryszard czeka już w łazience. Jeden z was go umyje, a reszta uszykuje kolację.
      Chłopcy się rozeszli. Gdy każdy wykonał już swoje zadanie, mieli czas wolny.
- Dobra chłopaki - zaczął Olek - plan jest taki - gdy każdy już będzie spa,ć ułożymy pudła pod okno i jakoś wyjdziemy.
      Reszcie plan się spodobał. Gdy  wszyscy spali jak zabici, chłopcy postanowili  zrealizować swój plan. Po ciężkich 20 minutach w końcu im się udało! Pobiegli szybko do swoich domów. W domu Piotrka była babcia i dziadek. Rodzice pojechali na tygodniową wycieczkę, którą wygrali.
- Wnusiu, gdzie ty się podziewałeś?! Martwiliśmy się z dziadkiem! - wykrzyczała babcia.
- Spokojnie babciu, byłem u Olka – skłamał, żeby babcia się nie martwiła - A teraz pójdę  spać, bo jestem bardzo zmęczony.
    Następnego dnia były walentynki. Piotr i Igor poszli razem przed szkołę, gdzie miał czekać na nich Olek, ale go tam nie było. Nagle usłyszeli, że ktoś ich wołał, odwrócili się i ujrzeli Olka. Trzymał w ręce walentynkę dla pewnej dziewczyny.
- Sorry chłopacy, ale miałem sprawę do załatwienia.
- Spoko, tylko teraz już chodźmy na lekcje - powiedział Igor.
Olek jeszcze zdążył wrzucić kartkę do pudełka. Gdy już poczta była rozdana, pani oznajmiła, że do klasy doszła nowa uczennica.
- To  jest Anastazja - powiedziała pan. – Usiądź, proszę, obok Piotrka.
Chłopcy się przerazili.
- Już po was – wyszeptała, siadając na swoim miejscu.
    Po szkole przyjaciele spotkali się u Igora w domu.
- Jak to jest możliwe! - wykrzykiwał Olek.
- A jak ona nam coś zrobi? Słyszeliście, co powiedziała - mówił zestresowany Piotrek.
Nagle przyjechał dziadek Piotra.
- No chłopaki, koniec na dziś. Jutro się zobaczycie.
- To pa!
- Pa Piotrek! - krzyknęli chórem przyjaciele.
         Gdy Piotr wraz z dziadkiem przyjechał już do domu i zjadł kolację, padł ze zmęczenia.

1 komentarz: