Szli
ciemnym korytarzem. Za nimi podążała Anastazja. Dziewczyna zaprowadziła ich do
pokoju
- To
jest wasz pokój. -powiedziała i poszła.
Chłopcy się rozejrzeli. Było tam tylko małe okno, łóżko nakryte prześcieradłem
i kilka kartonów.
- Strasznie
się boję - wyszeptał Igor.
- Nie tylko
ty się boisz, ale musimy teraz wymyślić jakiś plan - oznajmił Piotr.
Nagle weszła
Anastazja.
- No chłopacy,
czas na kąpiel, Ryszard czeka już w łazience. Jeden z was go umyje, a reszta
uszykuje kolację.
Chłopcy
się rozeszli. Gdy każdy wykonał już swoje zadanie, mieli czas wolny.
- Dobra
chłopaki - zaczął Olek - plan jest taki - gdy każdy już będzie spa,ć ułożymy
pudła pod okno i jakoś wyjdziemy.
Reszcie plan się spodobał. Gdy wszyscy spali jak zabici, chłopcy
postanowili zrealizować swój plan. Po
ciężkich 20 minutach w końcu im się udało! Pobiegli szybko do swoich domów. W
domu Piotrka była babcia i dziadek. Rodzice pojechali na tygodniową wycieczkę,
którą wygrali.
- Wnusiu,
gdzie ty się podziewałeś?! Martwiliśmy się z dziadkiem! - wykrzyczała babcia.
- Spokojnie
babciu, byłem u Olka – skłamał, żeby babcia się nie martwiła - A teraz
pójdę spać, bo jestem bardzo zmęczony.
Następnego dnia były walentynki. Piotr i
Igor poszli razem przed szkołę, gdzie miał czekać na nich Olek, ale go tam nie
było. Nagle usłyszeli, że ktoś ich wołał, odwrócili się i ujrzeli Olka. Trzymał
w ręce walentynkę dla pewnej dziewczyny.
- Sorry
chłopacy, ale miałem sprawę do załatwienia.
- Spoko, tylko
teraz już chodźmy na lekcje - powiedział Igor.
Olek jeszcze
zdążył wrzucić kartkę do pudełka. Gdy już poczta była rozdana, pani oznajmiła,
że do klasy doszła nowa uczennica.
- To jest Anastazja - powiedziała pan. – Usiądź, proszę,
obok Piotrka.
Chłopcy się
przerazili.
- Już po was –
wyszeptała, siadając na swoim miejscu.
Po szkole przyjaciele spotkali się u Igora
w domu.
- Jak to jest
możliwe! - wykrzykiwał Olek.
- A jak ona
nam coś zrobi? Słyszeliście, co powiedziała - mówił zestresowany Piotrek.
Nagle
przyjechał dziadek Piotra.
- No chłopaki,
koniec na dziś. Jutro się zobaczycie.
- To pa!
- Pa Piotrek!
- krzyknęli chórem przyjaciele.
Gdy
Piotr wraz z dziadkiem przyjechał już do domu i zjadł kolację, padł ze zmęczenia.
Czuję kłopoty...
OdpowiedzUsuń