czwartek, 23 stycznia 2020

Rozdział VII (Mateusz Łakomy)


    Chłopcy po spotkaniu z porywaczami przez tydzień zostali w domu i nie musieli chodzić do szkoły, ponieważ zachorowali. Igor co chwilę kichał, Olek kaszlał prawie cały czas, a Piotrek przestał mówić, z czego najbardziej cieszyli się jego rodzice.
- Szkoda, że jutro musimy wrócić do szkoły - powiedział Piotrek, gdy się spotkali.
- A-psik! I tak długo, a-psik! pozwolili nam siedzieć - odpowiedział Igor.
- No i ta kartkówka z angielskiego - odezwał się Olek.
- Ty to umiesz pocieszyć, a-psik! Nawet mi nie przypominaj.
W poniedziałek chłopcy zasmuceni przyszli do szkoły, a tu dobra wiadomość.
- Ej, wiecie, że pani zachorowała i nie będzie kartkówki - powiedział Wiktor.
- No nie gadaj, to po co się tyle uczyłem? -jęknął Olek.
Na lekcji matematyki pani powiedziała następujące słowa:
- Wyciągamy karteczki!
- O nie - jęknęli wszyscy.
     Pani nic nie powiedziała i zaczęła pisać zadania na tablicy. Na biologii były karty pracy na ocenę, na języku polskim środki stylistyczne (na ocenę), a z historii pan brał do tablicy. WF również nie był łatwy - tor przeszkód - oczywiście na ocenę. Po tak ,,spokojnym" dniu w szkole, chłopcy wlekli się do domu. Gdy dotarli do Biedronki (codziennie niskie ceny) weszli do środka, żeby kupić coś słodkiego. Wychodząc ze sklepu, usłyszeli:
- Chłopcy chcecie zobaczyć małe kotki w piwnicy?
- W NOGI!!! - wrzasnął Igor i pobiegł w stronę domu Piotrka. Koledzy od razu ruszyli za nim. Udało im się dobiec do domu Piotrka i zamknąć za sobą drzwi.
- To chyba był porywacz - stwierdził Piotrek.
- Ale jak udało mu się uciec? - zapytał Igor.
- Nie wiem, ważne, że my mu uciekliśmy jemu - powiedział Olek.
- I co teraz? - zapytał Piotrek...


1 komentarz: